Kocham
folder
Romance › General
Rating:
Adult +
Chapters:
1
Views:
663
Reviews:
0
Recommended:
0
Currently Reading:
0
Category:
Romance › General
Rating:
Adult +
Chapters:
1
Views:
663
Reviews:
0
Recommended:
0
Currently Reading:
0
Disclaimer:
This is a work of fiction. Any resemblance of characters to actual persons, living or dead, is purely coincidental. The Author holds exclusive rights to this work. Unauthorized duplication is prohibited.
Kocham
Kocham Cię, wiesz?
Tak bardzo, bardzo.
Zmieniłeś się od kiedy Cię poznałem. Teraz boję się Ciebie. Boję się kiedy przychodzisz pijany do domu. Zawsze wchodzisz cichutko, nie awanturujesz się, ale to co robisz potem... To boli, wiesz? Tak bardzo boli. Ale nie jestem w stanie Cię znienawidzić. Poprostu nie mogę. Chcę zostać przy tobie i poznać prawdę. Kiedyś tyle nie piłeś, byłeś czuły, delikatny. Miałeś swoje humory, jak każdy, ale nigdy tak mnie nie krzywdziłeś. Co się stało? Dlaczego już nie rozmawiamy? Całymi dniami nie ma Cię w domu, podobno pracujesz, przychodzisz późno, pijany i... Boję się Ciebie. Powiedz mi, dlaczego? Proszę.
***
Otwierasz oczy i patrzysz na mnie. Leżymy obok siebie w naszym wielkim łóżku. Parę godzin temu znowu to zrobiłeś. Wszystko mnie boli, każdy mięsień. A najbardziej boli mnie serce, bo tak Cię kocham a ty chyba już nic do mnie nie czujesz... Tak dawno mi tego nie mówiłeś.
-Kocham Cię - szepczesz cicho i odgarniasz włosy z mojego czoła.
Ale czy ja Ci wierzę? Gdzieś tam, głęboko, tak. Może się oszukuję, nie wiem. Chciałbym żebyś mnie teraz przytulił. Tak mocno, mocno. Ale ty tylko leżysz wpatrzony w moje oczy. Co ty w nich widzisz? Czy wiesz co myślę, jak cierpię, czego chcę? Nie... Ty tylko obserwujesz mnie.
***
Uciekam z tąd. Śpisz. Już nie mogę z Tobą być. Po pół roku tego bólu i strachu już nie mogę dłużej udawać że jest dobrze. Bo nie jest dobrze. Już nie przytulasz mnie, nie całujesz. Zaspokajasz swoje żądze i to koniec. Tylko tyle. Ale ja dalej Cie kocham, wiesz? Tak desperacko i na przekór wszystkiemu. Tylko już nie mogę tak patrzeć na Ciebie i nie widzieć Twojej miłości do mnie. Kiedyś otulałeś mnie w niej, składałeś deszcze pocałunków na moim ciele, byłeś zawsze koło mnie. Kocham Cię . Tak bardzo, bardzo...
***
Gdy przyszedłem zabrać swoje rzeczy, ty byłeś w domu. Siedziałeś w kuchni, dookoła Ciebie leżały potłuczone butelki, szkalnki, talerze... wszystko, co dało się stłuc. Ale nie to przeraziło mnie najbardziej. Zobaczyłem twoje ręce, były całe zakrwawione. Upadłem na kolana przed Tobą. Łzy. Pierwszy raz widziałem jak płaczesz. Patrzyłeś niewidzącymi oczami na swoje dłonie. Wiem, że to ty się pociołeś, bo chwile przed tym jak ukląknąłem przed Tobą, wypuściłeś z ręki kawałek szkła. Dlaczego? Dlaczego się ranisz przecież...
-Przepraszam... Moja wina... Ja... Tymi dłońmi... Przepraszam...
...to nie twoja wina. Kocham Cię. Patrzę w Twoje oczy i widzę to samo. Jesteś trzeźwy, pierwszy raz od tak długiego czasu... Obejmuję Cię, a ty przytulasz mnie mocno do siebie. Trzymasz mnie przy sobie, tak jak tego chciałem. Czuję twoje łzy spadające mi na plecy...
***
Leżę wtulony w Ciebie. Kocham. Kocham, kocham, kocham. I ty mówisz mi to samo, szepczesz cichutko jak litanię. Tylko dla mnie. Nie mówisz mi dlaczego było, tak jak było, a ja nie naciskam. Kiedyś mi powiesz, jak będziesz gotowy. Wiem, że tak naprawdę też jesteś nieporadny i czasami się gubisz. Jak każdy z nas. Mówisz mi, że mnie kochasz i że nigdy więcej nie powtórzysz błędu. I ja Ci wierzę. Wierzę w Ciebie i w naszą miłość. Teraz już będzie dobrze, wszystko dobrze...
***
-Kocham Cię...
***
END
Tak bardzo, bardzo.
Zmieniłeś się od kiedy Cię poznałem. Teraz boję się Ciebie. Boję się kiedy przychodzisz pijany do domu. Zawsze wchodzisz cichutko, nie awanturujesz się, ale to co robisz potem... To boli, wiesz? Tak bardzo boli. Ale nie jestem w stanie Cię znienawidzić. Poprostu nie mogę. Chcę zostać przy tobie i poznać prawdę. Kiedyś tyle nie piłeś, byłeś czuły, delikatny. Miałeś swoje humory, jak każdy, ale nigdy tak mnie nie krzywdziłeś. Co się stało? Dlaczego już nie rozmawiamy? Całymi dniami nie ma Cię w domu, podobno pracujesz, przychodzisz późno, pijany i... Boję się Ciebie. Powiedz mi, dlaczego? Proszę.
***
Otwierasz oczy i patrzysz na mnie. Leżymy obok siebie w naszym wielkim łóżku. Parę godzin temu znowu to zrobiłeś. Wszystko mnie boli, każdy mięsień. A najbardziej boli mnie serce, bo tak Cię kocham a ty chyba już nic do mnie nie czujesz... Tak dawno mi tego nie mówiłeś.
-Kocham Cię - szepczesz cicho i odgarniasz włosy z mojego czoła.
Ale czy ja Ci wierzę? Gdzieś tam, głęboko, tak. Może się oszukuję, nie wiem. Chciałbym żebyś mnie teraz przytulił. Tak mocno, mocno. Ale ty tylko leżysz wpatrzony w moje oczy. Co ty w nich widzisz? Czy wiesz co myślę, jak cierpię, czego chcę? Nie... Ty tylko obserwujesz mnie.
***
Uciekam z tąd. Śpisz. Już nie mogę z Tobą być. Po pół roku tego bólu i strachu już nie mogę dłużej udawać że jest dobrze. Bo nie jest dobrze. Już nie przytulasz mnie, nie całujesz. Zaspokajasz swoje żądze i to koniec. Tylko tyle. Ale ja dalej Cie kocham, wiesz? Tak desperacko i na przekór wszystkiemu. Tylko już nie mogę tak patrzeć na Ciebie i nie widzieć Twojej miłości do mnie. Kiedyś otulałeś mnie w niej, składałeś deszcze pocałunków na moim ciele, byłeś zawsze koło mnie. Kocham Cię . Tak bardzo, bardzo...
***
Gdy przyszedłem zabrać swoje rzeczy, ty byłeś w domu. Siedziałeś w kuchni, dookoła Ciebie leżały potłuczone butelki, szkalnki, talerze... wszystko, co dało się stłuc. Ale nie to przeraziło mnie najbardziej. Zobaczyłem twoje ręce, były całe zakrwawione. Upadłem na kolana przed Tobą. Łzy. Pierwszy raz widziałem jak płaczesz. Patrzyłeś niewidzącymi oczami na swoje dłonie. Wiem, że to ty się pociołeś, bo chwile przed tym jak ukląknąłem przed Tobą, wypuściłeś z ręki kawałek szkła. Dlaczego? Dlaczego się ranisz przecież...
-Przepraszam... Moja wina... Ja... Tymi dłońmi... Przepraszam...
...to nie twoja wina. Kocham Cię. Patrzę w Twoje oczy i widzę to samo. Jesteś trzeźwy, pierwszy raz od tak długiego czasu... Obejmuję Cię, a ty przytulasz mnie mocno do siebie. Trzymasz mnie przy sobie, tak jak tego chciałem. Czuję twoje łzy spadające mi na plecy...
***
Leżę wtulony w Ciebie. Kocham. Kocham, kocham, kocham. I ty mówisz mi to samo, szepczesz cichutko jak litanię. Tylko dla mnie. Nie mówisz mi dlaczego było, tak jak było, a ja nie naciskam. Kiedyś mi powiesz, jak będziesz gotowy. Wiem, że tak naprawdę też jesteś nieporadny i czasami się gubisz. Jak każdy z nas. Mówisz mi, że mnie kochasz i że nigdy więcej nie powtórzysz błędu. I ja Ci wierzę. Wierzę w Ciebie i w naszą miłość. Teraz już będzie dobrze, wszystko dobrze...
***
-Kocham Cię...
***
END